Skąd mam wiedzieć, że to pszczoła?
Pszczoła to owad latający wykazujący skrajne zainteresowanie kwiatami. Ten kierunek upodobań powinniśmy wykorzystać chcąc rozpoznać w owadzie właśnie pszczołę. Jeśli znajdziemy kwiat, a na nim sprawnie uwijającego się owada już możemy przypuszczać, że mamy do czynienia z pszczołą. Ale żeby się upewnić policzmy skrzydła… Pszczoły posiadają dwie pary skrzydeł, w odróżnieniu od muchówek posiadających jedną parę. Ok przyznajmy… może się to okazać odrobinę za trudne, więc przyjrzyjmy się dodatkowo „talii”. W odróżnieniu od muchy, u pszczoły pomiędzy tułowiem a odwłokiem znajduje się przewężenie zwane stylikiem, a mówiąc po ludzku: bardzo zgrabna talia. Tyle, że taką możemy spotkać także u osy… I znowu wróćmy do naszych kwiatów, ponieważ osy nie są nimi aż tak bardzo zainteresowane. Powód? Szersze menu… czyli spektrum pokarmowe. Pszczoły jako wegetarianki będą się stołować jedynie na kwiatach, podczas gdy osy – drapieżniki – możemy przyłapać podczas polowania na inne owady.
Czy pszczoła chce mnie użądlić?
Jeśli zdamy sobie sprawę jak dużym wydatkiem dla pszczoły jest żądlenie, mamy szansę zmienić swoje nastawienie i pozbyć się, często nieuzasadnionego, lęku przed tymi owadami. Pszczoły, a ściślej mówiąc samice pszczół, zostały wyposażone w żądła z dwóch powodów. Po pierwsze i najważniejsze, żeby bronić swojej rodziny, a po drugie – dla samoobrony. Dlatego jedynie żądło pszczoły miodnej posiada haczyk, który działa jak kotwica, pozostawiając je wraz z częścią układu pokarmowego w ciele ofiary wpompowując w nie jak najwięcej jadu. To właśnie pszczoła miodna jest najlepiej pod tym kątem przystosowana, a to z prostego powodu – posiada niebywale dużą rodzinę! I tą rodzinę trzeba bronić, nawet za cenę własnego życia. Czy znamy jeszcze jakieś pszczoły społeczne? Tak, trzmiele. Tyle, że rodziny trzmieli są mniejsze a instynkt do ich obrony słabo wykształcony. Poza tym ponad 90% gatunków pszczół w Polsce to owady samotne, a więc nie mające rodziny i mówiąc wprost: nie mające czego bronić! Co więc z drugim aspektem posiadania żądła, czyli samoobroną? Znowu pszczoła nie jest na wygranej pozycji, ponieważ jeśli jest zmuszona użądlić to jest to dla niej niebywały wydatek energetyczny i jej się to po prostu nie opłaca! Mało tego, niektóre z pszczół samotnych mają tak krótkie żądło, że nie są w stanie przebić naszej skóry.
Czy pszczoły jedzą słodycze?
To ich główny pokarm! Tyle, że nie słodycze w naszym rozumieniu cukierków i batoników… Jednym z dwóch głównych składników pokarmowych pszczół jest nektar i pyłek. I to właśnie nektar – słodki napój – zaspokaja potrzeby dorosłych, latających pszczół. Nektar jest też składnikiem ciasta pyłkowego, którym karmione są larwy pszczół. Podsumowując, pszczoły mają słodkie menu!
Jak wygląda dom pszczoły?
Domem pszczoły jest gniazdo, czyli miejsce, w którym owady te wydają na świat potomstwo. Pszczoły, które prowadzą samotny tryb życia spędzają w gnieździe niewiele czasu. Samotnice zakładają gniazda w przeróżnych miejscach: pędach roślin, drewnie, piaszczystym podłożu, glinianych konstrukcjach, a nawet muszlach ślimaków. W takim miejscu samica pszczoły składa jaja, prowiantuje je w ciasto pyłkowe, zabezpiecza wejście i już do niego nie wraca. Pszczoła z nowego pokolenia funkcjonuje w takim gnieździe jako żarłoczna larwa, po czym przemienia się w poczwarkę i jak nadejdzie odpowiedni moment opuszczają gniazdo jako owad dorosły. Inaczej wyglądają „domy” pszczół społecznych, w których żyją dorosłe osobniki i wykonują swoje społeczne zadania. U trzmieli gniazda zakładane są najczęściej pod ziemią w mysich norkach, lub na powierzchni – w kępach trawy. Trzmiele gniazdo potrzebują nieco przestrzeni, aby pomieścić woskową konstrukcje złożoną ze specjalnych miseczek do wychowu larw i poczwarek. Takie miseczki później pełnią rolę magazynowania nakropu – odpowiednika pszczelego miodu. W gnieździe żyje matka odpowiedzialna za składanie jaj, robotnice opiekujące się gniazdem oraz robotnice – zbieraczki prowiantujące rodzinę w pokarm. Dla samców trzmieli nie ma tam miejsca, dostają bilet w jedną stronę zaraz po wylęgnieciu. Lepiej traktowane są samce w rodzinie pszczoły miodnej, które mogą liczyć na „wikt i opierunek” od robotnic. O „domu” pszczoły miodnej myślimy najczęściej w kontekście ula, jednak bez opieki pszczelarza, gatunek ten zakłada gniazda w różnych miejscach oferujących schronienie i przestrzeń do wychowania potomstwa. Takim miejscem może być drzewo skrywające w swym wnętrzu odpowiednich wymiarów pustą przestrzeń.
Dlaczego pszczół jest tak dużo?
Liczba gatunków pszczół rzeczywiście robi ogromne wrażenie: ponad dwadzieścia tysięcy na świecie, ok. dwóch tysięcy w Europie i niemal pół tysiąca w Polsce! Ta niesamowita różnorodność pszczół ma swoje odzwierciedlenie w równie bogatym świecie roślin kwitnących. Przecież to głównie dla pszczół kwiaty wykształciły tak wiele kształtów, barw i zapachów! Dzięki nim przyciągają odpowiedniego owada, aby wykonał pracę krzyżowego zapylenia. Każdy kwiat potrzebuje odpowiedniego zapylacza, ponieważ nie ma pszczoły uniwersalnej w tym zadaniu. Długorurkowe kwiaty naparstnicy czy dzwonków zapyli jedynie osobnik z odpowiednio długim języczkiem, czyli trzmiel. Także, tylko trzmiele potrafią zapylać kwiaty pomidorów czy borówek. Okazuje się, że budowa tych kwiatów potrzebuje odpowiednich wibracji ze strony owada, aby się otworzyć i podzielić pyłkiem. Z kolei do zapylenia wczesnowiosennych sadów, nawet podczas kapryśnej pogody, najlepsza będzie murarka ogrodowa. Ponieważ jako pszczoła wczesnowiosenna pojawia się w tym okresie w dużej liczebności, a nie posiadając „domu” w którym mogłaby przeczekać niesprzyjającą aurę nie ma wyjścia, jak tylko zabrać się do zapylania! Uprawy lucerny będą dobrze zapylone przez miesierkę lucernówkę. Ona potrafi poradzić sobie z kwiatem lucerny, który na „dzień dobry” uderza owada pręcikiem w głowę. W sobie tylko znany sposób miesierka unika ciosu i dostaje to, po co przyleciała.
Co zrobić, jeśli boje się pszczół?
Boimy się najczęściej tego, czego nie znamy. W porównaniu do życia jakie prowadziliśmy jeszcze kilkadziesiąt lat temu, trzeba przyznać, że coraz bardziej oddalamy się od świata przyrody. Daje to mylne i złudne wrażenie, że do tego świata nie należymy. Dzieci wychowane niegdyś w codziennym kontakcie z przyrodą uznawały za coś normalnego fruwające i bzyczące owady. Nawet, jeśli zostały użądlone czy ugryzione, uznawały to za całkowicie naturalny element życia, tak jak zdarte kolano podczas upadku. Spytajmy naszych krewnych, którzy jako dzieci biegali po łąkach i lasach czy bali się owadów i jak sobie z tą kwestią radzili? Mogę posłużyć tu jako własny przykład osoby, która czuła strach na widok, a raczej dźwięk szerszenia. Kiedy zaczęłam swoją przygodę naukową z trzmielami, moja obecność na łąkach stała się niemal codziennością. Wtedy też, im częściej spotykałam budzącego we mnie grozę szerszenia, tym bardziej ten lęk mnie opuszczał. Po pierwsze wiedziałam, że nie przyleciał tutaj obserwować mnie, tylko szuka pożywienia. Wiedziałam też, że skoro jest to pojedynczy owad, a w okolicy nie ma gniazda, nie wykazuje się żadnym stopniem agresji wobec mnie. Po trzecie, po kilkudziesięciu tego typu spotkaniach mogłam racjonalnie wywnioskować, a nawet obliczyć jakie jest prawdopodobieństwo użądlenia w takich warunkach… wynik = zero. Pomogło, teraz jak spotykam szerszenia, wiem, że nie jestem dla niego zbyt atrakcyjnym obiektem. Może więc czas przyjrzeć się owadom i przekonać, że nie ma się czego bać!
Czy pszczoły są spokrewnione z osami?
Odpowiadając na pytanie z punktu widzenia systematyki owadów: pszczoły są spokrewnione z osami, gdyż należą do wspólnej grupy żądłówek (Aculeata). Zarówno osy (Vespoidea), jak i pszczoły (Apoidea) tworzą w tej grupie osobne nadrodziny. Elementem łączącym osy i pszczoły jest ich wygląd: dwie pary błoniastych skrzydeł, stylik (przewężenie między tułowiem a odwłokiem), ten sam typ aparatu gębowego (gryząco-liżący) oraz obecność żądła u samic. To jednak co różnicuje osy i pszczoły w najwyższym stopniu to ich dieta. Na talerzu pszczoły znajdzie się wyłącznie wegetariański nektar i pyłek kwiatowy, podczas gdy osy mogą do tego dołożyć upolowanego osobnika.
Czy mogę chronić pszczoły, jeśli nie mam ogródka?
Każdy może zrobić coś dla pszczół bez względu na to, czy posiada swój ogródek. Najważniejsza jest wiedza i świadomość roli tych owadów w naszym codziennym życiu. Mając szerszy ogląd na przyrodę i jej funkcjonowanie podejmujemy lepsze decyzje. Warto czasem spojrzeć na świat z innej perspektywy… a może przyjąć perspektywę pszczoły? Wtedy nasz spacer po parku, albo zakupy w warzywniaku zyskały by inny poziom poznania rzeczywistości. W parku musielibyśmy się zorientować czy mamy pod dostatkiem kwiatów, czy zdołamy do nich dolecieć, a jeszcze czy uda nam się znaleźć miejsce na gniazdo i kto mógłby nam chcieć w tym wszystkim przeszkodzić? Za to w warzywniaku moglibyśmy napawać się dumą orientując się jaka część asortymentu to „owoce” naszej pracy! Kiedy stworzymy w sobie przestrzeń dla pszczół i dla przyrody, naturalną konsekwencją tego będzie tworzenie lepszej rzeczywistości w świecie zewnętrznym. Po prostu zaczniemy myśleć innymi kategoriami i widzieć konkretne, przyjazne rozwiązania. Nie mam ogródka, ale przecież mam balkon i parapet, na których mogą kwitnąć zioła. Może moja praca nie jest bezpośrednio związana z ochroną przyrody, ale przecież mój zakład ma zielony teren a moja firma pozwala na przeznaczenie kilku godzin pracy na działania społeczne.
Dlaczego moja gmina przestała dbać o trawniki? Czy zaniechanie koszenia i porządków naprawdę pomaga pszczołom?
Na początek proponuje odwrócić pytanie: kiedy moja gmina zaczęła „dbać” o trawniki? Właściwie, nie jest to kwestią dotyczącą jedynie zarządców terenów publicznych, ale także nas samych, właścicieli działek i ogrodów. Zachłysnęliśmy się modą na „angielskie trawniki”, czyli błyszczącą i soczyście zieloną przestrzenią porośniętą jedynie gatunkami roślin jednoliściennych, wymagających ciągłych i energochłonnych zabiegów pielęgnacji. Sens utrzymywania takich przestrzeni jest mniej więcej taki, jak prostota powyższego zdania… Sensowne jest za to naśladowanie natury. To klimat i warunki glebowe kształtują skład roślin porastający glebę. Jeśli więc w danej gminie na trawniku rosną rośliny kwitnące to znaczy, że są jego naturalnym elementem i pełnią swoją przyrodniczą rolę. A ta rola polega na zakwitnięciu, przyciągnięciu odpowiedniego owada umożliwiającego zapylanie, wydanie nasion i przekwitnięcie. Jednocześnie jest to najlepsza stołówka dla pszczół, ponieważ dla nich niepozorna koniczyna, komonica czy głowienka oferują często najcenniejszy pyłek i nektar. Naszym zadaniem jest po prostu nie przeszkadzać. Jeśli więc zarządcy gmin podejmują decyzję o dostosowaniu zabiegów koszenia do rytmu roślin, podejmują tym samym najlepszą decyzję. Bądźmy wdzięczni, jeśli w naszej gminie pojawiają się dzikie przestrzenie. Jeśli rośliny zagrażają bezpieczeństwu ograniczając widoczność kierowców oczywiście powinniśmy reagować i zgłaszać. Możemy mieć wątpliwości i wtedy warto szukać wiedzy i rozwiązań. Przede wszystkim jednak miejmy na uwadze szerokie korzyści przyrodnicze – ochronę owadów zapylających, zatrzymywanie wody, tworzenie korzystnego mikroklimatu oraz oczyszczanie powietrza.
Czy wieszanie hoteli dla owadów przy szkołach jest bezpieczne dla dzieci?
Wieszanie hoteli dla owadów może być niebezpieczne… ale tylko dla samych owadów. Dlaczego dzieci mogą czuć się bezpieczne? A to dlatego, że w hotelach tych zamieszkują pszczoły samotnice. Zamieszkują to też za dużo powiedziane, ponieważ jako owady dorosłe przebywają tam jedynie, aby złożyć i zaprowiantować jaja. Pszczoły więc mieszkają w hotelach, ale jako ukryte larwy. Pszczoły samotne nie mają w sobie instynktu żądlenia dla obrony gniazda. Jedyną sytuacją, w której mogłyby kogoś użądlić jest celowe złapanie takiej pszczoły. Jednak nawet wtedy samotnice często okazują się mieć zbyt małe żądło, aby przebić naszą skórę. W takich hotelach należy zadbać jedynie o brak pustej przestrzeni, w której zechciałyby założyć gniazdo osy lub szerszenie. Pomimo, że są to również owady pożyteczne, niewskazane jest jednak zapraszanie ich tak blisko szkół czy przedszkoli. Wracając teraz do kwestii bezpieczeństwa owadów w takich hotelach? W naturze pszczoły zakładają gniazda w przeróżnych miejscach, które są od siebie oddalone. W przygotowanym przez człowieka hotelu mamy ich spore zagęszczenie, czyli na bardzo małej powierzchni występuje wiele gniazd obok siebie. Sprowadza to na owady ryzyko rozwoju pasożytów i chorób. Ryzyko to wzrasta, jeśli nie pielęgnujemy takiego hotelu wymieniając co roku materiał gniazdowy. Wtedy, po kilku latach taki hotel z przeznaczenia dla owadów staje się hotelem właśnie dla pasożytów i chorób. Lepszym pomysłem, jest zostawianie w przestrzeni naturalnych materiałów w oddalonych od siebie miejscach.
Co zrobić jeśli mamy gniazdo os i szerszeni w domu?
Gniazdo os i szerszeni w domu lub obiekcie użyteczności publicznej może być kłopotliwe. Najlepszym rozwiązaniem, po zauważeniu takiego gniazda jest poczekanie do końca sezonu, czyli października, do momentu, w którym gniazdo przestaje naturalnie istnieć. Wtedy możemy usunąć pozostałości i zabezpieczyć takie miejsce, aby nie zostało ponownie zasiedlone. Jeśli jednak nie możemy poczekać, ze względów bezpieczeństwa, wtedy musimy je usunąć na własną rękę. Najlepiej jest jednak zawczasu zabezpieczyć puste przestrzenie, aby nie zostały zasiedlone, albo obserwować zaczątki budowy gniazda. Wtedy jeszcze możemy je usunąć, a młoda matka osy czy szerszenia ma szanse znaleźć sobie inne mieszkanie.
Czy poidełka do owadów to dobry pomysł? Jak je przygotować, żeby były bezpieczne?
Poidełka dla owadów to dobry pomysł, pod warunkiem, że regularnie je uzupełniamy. Jeśli spragniona pszczoła przyleci do poidełka, które przez naszą niefrasobliwość okaże się puste, straci mnóstwo energii tą nieefektywną podróżą. Dla owada każda czynność to niesamowity wydatek energii, który nieustannie kalkuluje w swoim krótkim i intensywnym życiu. Dlatego, jeśli podejmujemy się w ten sposób opieki nad owadami, to podobnie jak przy każdym innym gatunku zwierzęcia, musimy pamiętać o systematyczności. Takie poidełko, oprócz tego, żeby było zawsze zaopatrzone w czystą wodę, powinno być również bezpieczne. Należy zadbać o taką głębokość i kształt, aby owady się nie potopiły i maiły możliwość swobodnego wylądowania.
Czy skoro przybywa rodzin pszczoły miodnej to znaczy, że wymieranie pszczół to mit?
Temat wymierania pszczół zaczął się od pszczoły miodnej, ale na niej się nie kończy. Człowiek od wieków związany jest z tym gatunkiem, którego z sukcesem zaczął hodować celem pozyskiwania przede wszystkim miodu i wosku. W związku z tym, że pszczoła miodna jest blisko człowieka, niebezpieczne symptomy można było zauważyć niemal natychmiast. Najpierw pszczelarze w Ameryce, potem w Europie zanotowali przedziwne i niepokojące zachowanie pszczoły miodnej, która masowo nie powracała do ula. I to był początek… W miarę narastanie problemu świat zaczął przyglądać się innym gatunkom zapylaczy i w ogóle roli zapylania w życiu człowieka. Tym sposobem, po dziesięcioleciach obserwacji i badań mamy jasne, naukowe dowody spadku liczebności i bioróżnorodności owadów zapylających niemal na całym świecie. Jedynym, jak dotąd w pełni skutecznym, sposobem na zwiększenie liczby owadów niezbędnych w procesie zapylania jest hodowla. A potrafimy hodować jedynie pszczołę miodną i uczymy się hodowli kilku innych gatunków pszczół. Wiemy też, że samo zwiększanie liczebności pszczoły miodnej nie rozwiąże kryzysu zapylania. Chociażby z tego względu, że pszczoła miodna nie jest zapylaczem uniwersalnym. Potrzebujemy całego wachlarza gatunków pszczół zarówno dla potrzeb gospodarczych człowieka, jak i spójnego funkcjonowania elementów przyrody.
dr inż. Aneta Sikora