Światowy Dzień Żywności to dobry moment, by znów przypomnieć o pszczołach i dzikich zapylaczach. Owady zapylające są odpowiedzialne za 1/3 zbilansowanej ludzkiej diety, a wartość ich pracy w samej tylko Unii Europejskiej szacuje się na 135 miliardów euro rocznie. Bez miodu pewnie bylibyśmy w stanie przeżyć, ale trudno wyobrazić sobie świat, w którym zabrakłoby owoców, warzyw, ziół, przypraw, a nawet kawy.
Około 84% gatunków roślin uprawnych w Europie wymaga zapylenia przez owady, podobnie jak 70% głównych gatunków roślin uprawianych na potrzeby produkcji żywności na całym świecie. Z upraw zapylanych przez zwierzęta uzyskujemy: 98% witaminy C, 74% tłuszczów, 55% kwasu foliowego. Ponadto zapylanie roślin przez zapylacze zwiększa znacznie plony w porównaniu z plonami przeciętnymi. Na przykład plony ogórków o 75-90%, a jabłoni i grusz 50-60%.
Niestety, pszczoły i inne owady zapylające na naszych oczach masowo wymierają. Główną przyczyną jest utrata siedlisk: zanik miejsc do gniazdowania i zrównoważonej bazy pokarmowej. Typowy współczesny krajobraz rolniczy, z wielkoobszarowymi monokulturami, bez alej śródpolnych i miedz i z wszechobecnymi pestycydami, to miejsce niegościnne i śmiertelnie niebezpieczne dla zapylaczy. Szansą na odwrócenie tych niekorzystnych trendów jest powrót do tradycyjnych form gospodarowania przestrzenią, w tym nasadzenia drzew i roślin pyłko- i nektarodajnych. Wdrażaniem i promowaniem takich właśnie rozwiązań zajmujemy się w naszym projekcie. Bo #ToSięOpyla nie tylko zapylaczom.