W Dzień Ziemi szczególne powody do świętowania mają organizacje zaangażowane w ochronę środowiska naturalnego, ale to święto wszystkich świadomych mieszkańców planety.
Pierwsze masowe obchody tego święta, które miały miejsce 22 kwietnia 1970 roku w Stanach Zjednoczonych, uznaje się dziś bowiem za moment narodzin ruchu ekologicznego. Wydarzenia towarzyszące tym narodzinom przebiegały jednak w atmosferze nie mającej zbyt wiele wspólnego ze świąteczną sielanką.
Idea święta dedykowanego błękitnej planecie została zaprezentowana w 1969 roku przez Johna McConnela, aktywisty związanego z ruchem pacyfistycznym, który zaproponował, by uroczystości odbywały się 21 marca, czyli w dzień przesilenia wiosennego na półkuli północnej. Miesiąc później konkurencyjną propozycję daty wysunął senator Gaylord Nelson. Według Nelsona wybór 22 kwietnia – terminu nie kolidującego z innymi świętami (np. ruchomą Wielkanocą) – zwiększał szansę na udział studentów w obchodach oraz dobrą pogodę – czynnik kluczowy dla frekwencji na imprezach plenerowych.
Senator amerykańskiej Partii Demokratycznej nie przewidział jednak kłopotliwej zbieżności z innym jubileuszem: na 22 kwietnia 1970 roku przypadła także setna rocznica urodzin Lenina w kalendarzu gregoriańskim. Wpadkę Nelsona skwapliwie wykorzystali jego oponenci polityczni, sugerując, że Dzień Ziemi jest w istocie… zakamuflowaną uroczystością na cześć przywódcy rewolucji październikowej. Interpretacja ta, choć zaskakująca i sprzeczna z intencjami Nelsona, przewinęła się przez łamy gazet i wielokrotnie powracała przy okazji kolejnych obchodów Dnia Ziemi, które republikanie uznawali za imprezę „lewacką”, jeśli nie wprost „komunistyczną”.
Propozycja McConnela nie budziła takich kontrowersji, dlatego w 1971 roku to właśnie 21 marca został proklamowany Dniem Ziemi na poziomie międzynarodowym. Co ciekawe, mimo wyznaczonego precyzyjnie terminu, było i jest to wciąż święto w pewien sposób „ruchome”. Moment rozpoczęcia obchodów oznajmia bowiem światu Dzwon Pokoju (Peace Bell) znajdujący się w siedzibie ONZ w Nowym Jorku – jego pierwszy gong rozbrzmiewa z chwilą przejścia Słońca przez tzw. punkt Barana (w gwiazdozbiorze o tej samej nazwie), co ma miejsce 20 lub 21 marca i z punktu widzenia astronomii stanowi faktyczny początek wiosny.
Międzynarodowe uroczystości związane z Dniem Ziemi na forum ONZ są do dziś organizowane 21 marca, ale „kontrowersyjna” data Nelsona – choć dopiero od 5 lat – również widnieje w oficjalnym kalendarzu – jako Międzynarodowy Dzień Matki Ziemi. Fakt, iż została ona zatwierdzona na mocy rezolucji o zasięgu międzynarodowym można uznać za ostateczne „zwycięstwo” nie tyle samego Nelsona, ile raczej reprezentowanego i zainicjowanego przezeń ruchu, którego członkowie „policzyli się” po raz pierwszy 22 kwietnia 1970 roku. To właśnie 45 lat temu na ulice amerykańskich wyszli uczniowie i studenci z dziesięciu tysięcy szkół i dwóch tysięcy uczelni – łącznie prawie 20 milionów demonstrantów – domagając się od rządzących walki z dewastacją środowiska naturalnego. Wcześniej podobne tłumy gromadziły się w USA jedynie w czasie protestów i wieców antywojennych.
Międzynarodowa sieć Earth Day Network szacuje, że w 2015 roku w obchody Dnia Ziemi (lub Matki Ziemi w nomenklaturze ONZ) włączy się miliard ludzi na całym świecie. Czy data święta i polityczne kontrowersje wokół niej mają jakiekolwiek znaczenie dla naszej planety? Można założyć, że niewiele spośród miliarda zaangażowanych w obchody skojarzy kwietniowe uroczystości z urodzinami Lenina w kalendarzu gregoriańskim. Większość natomiast doświadcza bezpośrednio negatywnych skutków zmian klimatu – rekordowych temperatur, częstszych huraganów czy trudności z dostępem do wody– za które odpowiedzialny jest wyłącznie gatunek ludzki. Dlatego Dzień Ziemi powinien być świętem, które – jak pisała niegdyś Margaret Mead – przekracza granice państwowe, łącząc odległe krainy, pasma górskie, oceany i strefy czasowe oraz jednocząc wszystkich świadomych mieszkańców błękitnej planety wokół jednego celu: zachowania harmonii natury w obliczu zagrożeń, jakie niesie ze sobą cywilizacja oparta wyłącznie na bezmyślnej wierze w technologiczny postęp.
Dzień Ziemi – w obliczu grożącej jej zagłady – powinien być obchodzony każdego dnia.